Samotni w tłumie

Samotność jest plagą XXI wieku. Zabija długo i po cichu. To taki paradoks, że w czasach postępu technologicznego, gdzie dzięki elektronicznym mediom zostały obalone granice czasu i przestrzeni, a świat stał się globalną wioską, gdzie właściwie każdy z każdym może komunikować się na masową skalę, o każdej godzinie i z każdego prawie miejsca- człowiek żyje obok człowieka, ale nie potrafi zbudować z nim satysfakcjonujących relacji, nawiązać szczerego, otwartego kontaktu, nie potrafi w postawie syntonii słuchać, czuć i być. Staje się coraz bardziej samotny w tłumie.

W dzisiejszym świecie, kreowany wirtualnie teatr życia wydaje się być -i dla tych najmłodszych i tych starszych- lepszą czy też mniej bolesną alternatywą. Wolimy spoglądać w ekran smartfona, laptopa, martwić się losami bohaterów oper mydlanych, czy nawet umawiać się na randki z silikonową lalką, niż pozwolić sobie na otwartość w kontakcie z żywym, „z krwi i kości”, siedzącym tuż obok nas człowiekiem: na ławce w parku, w pracy, na boisku szkolnym czy przy rodzinnym stole…

Człowiek jest istotą społeczną, posiada podstawową, wrodzoną potrzebę przywiązania-utrzymywania bliskiej relacji z innymi osobami. Oprócz potrzeb fizjologicznych i bezpieczeństwa- szczególnie ważne dla rozwoju jednostki jest zaspokojenie potrzeb miłości, akceptacji, przynależności do grupy i uznania.

Samotność może być chwilowym wyborem-szczególnie wówczas, gdy potrzebujemy ciszy, momentu skupienia czy odpoczynku. Kiedy jednak budzi lęk, wiąże się z bólem i cierpieniem, powoduje silne uczucie dyskomfortu psychicznego i nasila negatywne stany emocjonalne, jest niechcianym i nieakceptowanym subiektywnym doświadczeniem osamotnienia, wówczas staje się dla nas śmiertelnym zagrożeniem.

Często samotność wyrasta z poczucia obcości, inności, ma swoje źródło w deprywacji potrzeb bezpieczeństwa i miłości, wiąże się z poczuciem krzywdy czy winy.

Samotność ma wiele twarzy. Dotyka osamotnione, pozbawione kontaktu i bliskości dzieci w rodzinach, gdzie przemoc, alkohol, pęd za karierą czy dostatkiem materialnym pozostawia najmłodszych samych sobie i często już na całe życie determinuje drogę ich dalszego rozwoju –drogę wyznaczoną rozpaczliwą wędrówką w poszukiwaniu miłości i akceptacji. To twarz nastolatków, gdy w rodzinie brakuje czasu i uwagi, serdeczności, zainteresowania i chęci do prowadzenia egzystencjalnych rozmów, zdrowych zasad wychowawczych i wzajemnego zaufania. To oblicza osób zdradzonych, porzuconych w chorobie i nieszczęściu, tych co doświadczyli życiowej porażki, przemocy, niesprawiedliwości czy braku zawodowego sukcesu. To twarze ludzi starszych doświadczających strat związanych z utratą zdrowia i sił witalnych, opuszczanych na zawsze przez odchodzących z tego świata bliskich, przyjaciół i znajomych z pracy.

Najgorszym rodzajem cierpienia jest poczucie osamotnienia wśród najbliższych, bo ten rodzaj samotności niszczy psychologiczny pancerz bezpieczeństwa, zabija w człowieku wszelką wiarę i nadzieję.

Cierpienie związane z bólem osamotnienia, prędzej czy później generuje cały zespół psychicznych i duchowych problemów. Wiąże się z nieśmiałością, brakiem umiejętności społecznych, pogłębia uczucie dystansu i izolacji społecznej, zmienia percepcję siebie i świata. Prowadzi do powikłań układu sercowo-naczyniowego i innych zaburzeń somatycznych, obniża sprawność układu odpornościowego, jest przyczyną problemów ze snem czy odżywianiem, prowadzi do pogorszenia funkcji poznawczych, zaburzeń nerwicowych, depresji, autoagresji i ostatecznej rezygnacji z życia.

Samotność jest współczesną dżumą, zabija częściej niż otyłość czy bieda i trzeba przestać ją ignorować. Chociaż dotyka ludzi w każdym wieku, to szacuje się, że u osób po 50 roku życia zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci aż o 14%. Dlatego warto szukać wsparcia i nie tracić nadziei. Zawsze jest odpowiedni czas na budowanie wartościowych więzi z drugim człowiekiem.

www.buczynska.eu

mgr Renata Buczyńska